January 6, 2015

Czasem.

Czasami myślę, że chcę być smutna. Zdarzy się coś, co mnie nie rusza, ale innych by ruszyło, więc przybieram minę sponiewieranego kundla i sobie cierpię na zdrowie. Czasem lubię tak pocierpieć, jeśli nie cierpię naprawdę. Siedzieć w samotności, słuchać smutnej muzyki, myślami zapadać w tajemnicze opowieści, w których jest dużo śmierci, dużo tęsknoty i dużo smutku. Robić porządek, rysować swoje małe, brzydkie obrazki, pisać bzdury. Bzdury, bzdurne pamiętniki w grubych zeszytach z grubymi okładkami, o grubym, żółtym papierze. I w tym udawanym smutku odnajduję najwięcej spokoju i najwięcej szczęścia, nic mi wtedy nie przeszkadza i akceptuję to.
Ale czasami jestem smutna naprawdę. Nie na siłę, nie dla zabawy. Po prostu chcę leżeć w swoim pokoju, zamknąć się w kokonie z kołdry, nie jeść, nie myć się, nie słuchać muzyki, nie myśleć. Płakać co trzy minuty, nie pisać smutnych, bzdurnych pamiętników, nie myśleć, nie żyć. 
Może przyzwyczaiłam się do tego smutki tak bardzo, że nie umiem bez niego funkcjonować? Albo jestem smutna naprawdę, albo jestem smutna na niby. Nawet jak jestem szczęśliwa i chcę skakać i się śmiać, to chyba gdzieś w środku nadal jestem smutna i nie umiem inaczej.
Może po prostu wybrzydzam. Może mam za dużo, o, w dupie mi się pewnie poprzewracało. Może już tak się nudzę, że to zwykłe, przecież dobre życie, to dla mnie za mało. Może chcę za dużo, wymyślam, wybrzydzam i potem smutno mi, bo to wszystko nie spełnia moich wymagań. Jest zwykłe. Nie przypomina ponurych, ale wspaniałych opowieści o zamkach, lasach, miłości, śmierci. Ale czy ja chcę miłości, czy ja chcę śmierci?
Nie chcę. Nie wiem. Gdzieś w środku mojego ciała ukrywa się mały rozżarzony węgielek. Pali mnie cholernie, pali tęsknotą do miejsc, w których nie byłam, bo ich nie ma, do ludzi, których nie znam i nigdy nie poznam. 
Czasami mi smutno, bo wiem, że już zawsze tak będzie. Rutyna, rachunki, mrożone pierogi i obowiązki. Do końca życia. Nigdy nie będę robić tego co chcę. Bo nie wiem czego chcę. Bo pewnie tego nie ma. Nie  w tym świecie, nie w tej rzeczywistości. Nie ma tu miejsca dla mnie, z moimi pamiętnikami i moimi wydumanymi tęsknotami.

Czasem wydaje mi się, że cała jestem smutkiem. Ale to tylko chwilami, między wieczorną a poranną porcją tabletek na smutki. Między jednym papierosem a drugim. Między kolejnymi wdechami i wydechami. Czasem.

http://kitajgorod.tumblr.com/

No comments:

Post a Comment