Zaprosiła go do siebie na randkę. Upiekła ciasto i schłodziła wino. Zgaszone światło i blask świec stworzyły idealną atmosferę, żeby zrobić sobie romantyczny wieczór, ewentualnie, jak kto woli, wywołać diabła albo złożyć ofiarę z ludzkiej krwi.
Zrobili wszystkie te rzeczy, bo w którymś momencie chyba jednak przestała być "za młoda". Może to wino uderzyło mu do głowy, a może ciasto tak bardzo smakowało, bo przecież nie mogło chodzić o krótką spódniczkę - ostatnim razem mogła by jej nie mieć, a on i tak nie chciał jej tknąć.
Diabła wywołali stosunkowo szybko, w końcu nie chował się za głęboko, siedział jej za kołnierzem, a dekolt miała znacznie głębszy niż ostatnio. Pchnął ich w swoje ramiona, rozpiął guziki jego koszuli i haftki jej stanika. Zamienił słowa w szepty, przytulenia w pocałunki, a ręce wędrowały coraz niżej i żadnego z nich nie powstrzymała nawet jej miesiączka.
Pościel po wszystkim wyglądała jakby w ofierze ciemnym mocom zarżnięto w łóżku jakieś małe zwierzątko, ale nic z tych rzeczy, nawet jeśli rżnięcie, owszem, było.
No comments:
Post a Comment